Do Sejmu trafił bardzo krótki poselski projekt ustawy podpisany przez posłów PIS, który obniża minimalną liczbę sędziów Trybunału Konstytucyjnego koniecznych do rozpatrzenia sprawy w pełnym składzie z 11 do 9. Cel jest jasny – pełny skład jest konieczny do rozpoznania wniosku prezydenta dotyczącego nowej ustawy sądowej PIS, która ma rzekomo odblokować środki z KPO. Najwyraźniej prośby i groźby nie podziałały i wielu sędziów i dublerów wciąż nie chce zasiąść za stołem pod przywództwem Julii Przyłębskiej, która nielegalnie pełni obecnie funkcję prezesa TK.
Sytuacja jest kuriozalna z tego względu, że liczbę sędziów niezbędnych do rozpatrywania w pełnym składzie z 9 do 13 (!) podniósł w 2015 roku… PIS wówczas argumentując, że skład dziewięcioosobowy nie może być uważany za pełny. Oczywiście wtedy chodziło o utrudnienie życia prezesowi Rzeplińskiemu, który z kolei nie chciał dopuszczać do orzekania sędziów-dublerów.
Chyba nie ma lepszego dowodu, że rządzący traktują Trybunał nie jak jedną z kluczowych instytucji państwa prawa, ale jak zabawkę. I my też tak powinniśmy patrzeć na TK – jako na zabawkę w ręku rządzących. W dodatku do szczętu już zepsutą, a bardzo kosztowną.