Przez lata wspierania osób doświadczających bezdomności nabrałam przekonania, że dawanie nadziei to moja główna misja. Kiedy zapyta się ludzi, których spotykam – śpiących na ławce w parku, pod schodami na klatce schodowej, siedzących na dworcach – czemu nie korzystają z pomocy, odpowiadają, że nie wierzą, że ich sytuacja może się zmienić. Nie mają już nadziei. Skupiają się na przetrwaniu i zaspokojeniu podstawowych potrzeb. Myślą o tym, co tu i teraz, gdzie zjeść, wykąpać się, gdzie położą głowę, aby odpocząć. Nie mają większych marzeń niż suche buty i ciepła kurtka. Po wielu latach tułaczki, spania byle gdzie i ogromnej samotności psychika broni się przed nawiązywaniem relacji z innymi ludźmi. Dlatego roztaczanie wizji lepszej przyszłości i dawanie nadziei musi zacząć się od zdobycia zaufania.